środa, 10 lutego 2021

Skorupa rozpękła się:

zlepiona z błota i gówna,

potu i żygowin...

nic nie jest stałe, trwałe nawet pewne,

najpewniej i ostatecznie nic.

Odciąłem pępowinę,

rozbiłem jak chińską wazę,

aby uwolnić się, rozkruszyć dumę zdeptaną,

utracone marzenia przebudzić w małym - starym chłopcu.

tak wiele zyskać tracąc tak niewiele,

tracąc nic, nic nie tracąc.

stara ścieżka, ale nowa droga...

powracam, 

nieustannie...

widzę światło:-) 

.........................................................

Byłem u mamy

ofiarowała mi spodnie taty:

przyduże, zbyt krótkie,

szerokie.

i buty,

buty podobne do spodni,

nie wziąłem,

bo po co wkurwiać.

wystarczą dwie, czasem jedna,

zwinięta w kłębek, 

aby była mniejsza, 

mniej widoczna-  nieznana,

leży na, albo i pod,

niewzruszona...do czasu -

skarpeta...

mój przyjaciel kolekcjonuje liście

laurowe i ziele na stole,

czekają w nadziei na drugie życie...

skarpety i liście...

podkurwiacze jedne, jebane.

Jarek

jutro nastąpi koniec, jedyny aktor opuści wierne tłumy, i zamknie drzwi. zamilknie w swojej "niemowie" wulgarnych idei, zakońc...