upadek

 

Dziwnie … słowami rzucać o ścianę,

które nie zamienią się w ciało, nie zbawią.

zbyt próżne, zbyt jałowe,

jak ziemia na której chowane...

dziwnie przebijać głową ścianę

dy drzwi otwarte,

dziwnie krzyczeć, gdy głos za ścianą

samotny milczy, potulny rozbija mury.


ten stan nakręca,
tak łatwo jest się mu poddać,
zrezygnować z radości,
pogrążyć się bez końca.
upodlić radość,
zgwałcić miłość,
zadusić nadzieję...
...dziwna to kraina
pozbawiona słońca.

łapię się ostatnio na pragnieniu ucieczki,

porażki,

bólu odrzucenia.

tak jakbym mścić się chciał,

pokazać, że nie potrafię

bez niej...

ponowne, szalone,

zdechłe złudzenie.


to coś - nieświadomie przyjaźni się ze mną,

bez oddechu, bez cienia jest w środku.

matka głupców, która chociaż się skurwiła

jest mi święta,

świętą pozostanie...


tej nocy przepraszałem.

tej nocy po raz ostatni
poczuliśmy
jak bardzo
nam siebie brakuje.
Ten smak,
ta wzniosłość,
ten upragniony spokój.
tej nocy wyzbyłem się złości
do tego
którym gardziłem.
Teraz odczuwam ulgę,
cholerną, pierdoloną ulgę.

a jednak.
wciąż słaby marzyciel pijany,
nie mogący,
nie chcący zrozumieć
tego co się stało.
kurwy wokół
i
ja kurwa
marzeniom dupy daję,
za friko,
zbyt tanio?

tak wiem, to niebezpieczne.

tym bardziej, że jest ona:

nachalna,

narzucająca się bez przerwy...

nieudana próba ucieczki.

i on brat jej bliźniaczy,

któremu tak łatwo się oddaję

by osiągnąć ten jeden cel-

zapomnienie.

on kac - ja jego przyjaciel.


Myślałem przez moment:

Potrafię latać!!!

A jednak: start zbyt agresywny i lot zbyt krótki-

Upadek – znów dobrze na ziemi.


moje ręce się trzęsą,

drgają, bolą

bo pragnę dotknąć ciała

zatopić się w krainie ekstazy...

duchowy onanizm

psychiczny

samotny orgazm...

...bezpieczny

psychopatyczny seks.

jaupodlony unicestwiam rozum
w zaspokojeniu instynktu samobójcy.
tak łatwo, ohydnie prosto zniszczyć co ważne,
oddalić się i tylko leżeć,
nie myśleć,
zatracić bez końca w filozofii upadku...
zbytecznie przepraszać.


zgubiłem w swojej głowie rozsądek.
próżny ze mnie gość,
naiwniak,
psychiczny dysydent,
marzyciel upadły,
zboczeniec psychiczny,
zbytdobryczłowiek:
głuchy,
niemy,
oślepły,
kaleki,
wściekły.
tyle pozostało,
tyle odkryłem.
z ludźmi spotykam się
by upijać marzenia.
dlatego dłonie się trzęsą,
głowa boli i
kac morderca
dziwnie łagodny.
gałęzie dziwnie kruche,
żyletki dziwnie tępe,
i życie dziwnie nie-trwałe.
nawet "pie...olę" dziwnie.
...dziwne te słowa,
tak niepotrzebne
płytkie myślenie.

umowa podpisana z samym sobą,

kontrakt na dobór odpowiednich uczuć,

jakże prosto, nieświadomie je złamać.

cudownie jest powrócić do piekła,

gdy niebo nie oferuje nic oprócz złudzeń

tam bóg jest samotny,

aniołowie upadli,

powietrze zbyt czyste,

i szczęście zbyt oczywiste.


kruche ciało to ja,
jak chińska porcelana.
powłoka na wulkan niepewności,
strachu i nadziei.
futerał zniszczony, niedomknięty.
walizka podróżna która...
i tylko śmierć ukradkiem przemknie gdy czas nadejdzie.
i na nic to coś niezastąpione,
kochane i nienawidzone
na nic ciało, gdy duch zgaśnie,
kruchy, niepewny, niedomknięty, w podróży zamilknie.
na nic.
przyłapałem się na pragnieniu,
niepohamowanej,
naglącej potrzebie szczęścia.
znowu, ponownie tak bliskie mi cierpienie zaprasza do stołu,
gdzie samotność z masturbacją upijają rzeczywistość
w nadziei na lepsze jutro...
a jutro?


dalej niekiedy wracają te cudowne chwile
i tak trudno wtedy wyrzucić je ze środka.
cholernie trudno nie wierzyć.
i tylko zimno za oknem i jabłko ostatnie wisi w nadziei,
chorobliwej tęsknocie, wisi pełne wiary,
być może miłości, być może też kłamstwa...
wisi jak ...ja.
Być może, kiedyś zawisnę...nie teraz.


kłamstwo,
każdego dnia karmię się nim,
jak pasożyt.
nie mogąc zrozumieć gdzie jest koniec
bezwładnie podążam ku jego początkom...
w pogoni za ...w dążeniu do...

dziwne są me myśli,
dziwne słowa...
wyprzedziły czas,
a mimo wszystko trudno mi je pokochać...
choćby zaakceptować...

Słowa wylatują z mojej głowy jak słowiki

Pragnące swym śpiewem powitać dzień kolejny…

Myśli zostają złudne o początku,

Jak sępy rozgryzają mózg, serce, fallusa upadłego…

Pragnienie?


Przegrywam z własna obietnicą,

Planem, strategia działania,

Zabezpieczeniem przed strachem

Końca tego co istotne.

Przegrywam, chcę się ofiarować.



Żyłem słońcem jak większość tych, którzy kochają,

Teraz jest strach, okna-zasłony,

Kurtyny żelazne i ciężkie,

Drzwi zamknięte

I lęk przed ponownym otwarciem

..puszki Pandory.


Zamykam oczy w poszukiwaniu wizji,

Perspektyw, nowego oblicza świata,

Jak Budda pragnę uwolnić się od cierpienia,

Które zaczynam kochać, się przyzwyczajać.



ostatni pocałunek wzniósł mnie w Kosmos,

ale życie, ono toczy się na Ziemi,

stąpam więc nagi, bezbronny,

raniąc to, co mnie nosi – stopy bose i boskie...


Starzec, któremu bóg mówią,

nawet całkiem ładnie,

coś nie za bardzo trzyma się scenariusza wypadków.

starość? A może wypadek przy pracy?







Jarek

jutro nastąpi koniec, jedyny aktor opuści wierne tłumy, i zamknie drzwi. zamilknie w swojej "niemowie" wulgarnych idei, zakońc...