teksty

 

to co mnie otacza

to to, co jest we mnie,

jest w tobie,

w każdym z nas...

zgnilizna i

piękno.

Myśli, które bolą nieustannie,

Spojrzenia przeszyte agresją,

Słowa, których nie mogę zrozumieć,

Gdy beznadzieja przysłania słońce, 

Zabija co istotne, to co w środku,

Milczę zaciskając pięści,

Milczę tłumiąc złość,

Milczę tuląc się w sobie.

Przetrwam.

mimo łez...przestaliśmy się bać...

dzięki sobie... pokonaliśmy strach...

nauczyliśmy się kochać...

to będzie wielki dzień, może piątek.

Zobaczę radość na ustach tych, którym oczy opuchły od łez

jak zgwałcony umysł.

i nawet on zrozumie, że już nie ma sensu...

to będzie wielki dzień może piątek

ostatni raz, po raz ostatni

zabije człowiek.

kilkadziesiąt milionów kroków przede mną

rozpościera się kolejna szansa…

a za nią następna…

kilkadziesiąt milionów kroków przede mną

bliżej niż mi się zdaje

bardzo blisko,

we mnie

jest szczęście.

jak łatwo być ślepcem...

pamiętaj gdyż ja zapomniałem.

na przekór losowi, bogom i niebogom,

naprzeciw przeznaczeniu.

nie warto odchodzić,

nie należy rezygnować,

nie można umierać za życia.

Gdy beznadzieja

przysłania słońce,

Zabija co istotne,

to co w środku...

Milczę zaciskając pięści

Milczę tłumiąc złość.

Gdy prawda kpi jak błazen,

a marzeniom wbija się nóż w plecy.

Milczę ... tuląc się w sobie

Milcząc - Przetrwam

w poszanowaniu,

w miłości,

ostatnim dotykiem,

ostatnim pocałunkiem,

spojrzeniem

..odchodzimy.

niedawno
poczułem
nadzieję.
odwiedziła mnie,
głupia,
naiwna,
przeklęta...
a ja -
ja jej drzwi otworzyłem.
Z uśmiechem
na twarzy, radością
tam gdzie wszystko się zaczyna...
a dzisiaj serca na obiad,
samotne, gorzkie i ludzkie.

szukam ciszy,

a w głowie chaos.

To ten dziwny spokój,

który budzi mnie w nocy.

W nocy płaczę.

odwieczny krzyk wyrywający się z wewnątrz...

przeszywający mózg,

podrzynający żyły,

zaciskający pętle na zbyt kruchym karku...

niczym potępienie,

skazanie,

kaprys Jedynego.

...

nieustające pytanie:

- dlaczego...?

dotykać dna

opuszkami palców,

całym sobą.

gardzić odbiciem w lustrze,

ciałem w wannie,

własnym głosem.

uciekać od spojrzeń innych,

tych, którzy silni trwają.

wiem, że gdzieś głęboko w środku

robale toczą swój los

i wieczne cierpienie,

w poszukiwaniu sensu,

być może zwycięstwa.

gdy ręce się trzęsą,

oczy poszukują wyjścia,

myśli plugawie proszą o spełnienie,

gdy dotyk staje się utopią,

pragnieniem przegniłym...

wtedy śmierdzę,

cuchnę codziennością,

wtedy cierpię,

pachnę samotnością...


czasem mam wielka ochotę

czasem cholernie wielka

zrobić z tym wszystkim porządek.

nic prostszego:

zawiązać oczy, ustawić pod ścianą,

oddać strzał i cisza!

pewne rzeczy są bardzo proste!

czasem mam wielką ochotę,

ale wiem, to nie jest najlepsze rozwiązanie...


krzyczałem, lecz nie słyszałem jak ktoś obok krzyczał.

kłamałem, bo nie wiedziałem co stanowi prawdę.

opuszczony przez samego siebie,

na pastwę losu i nielosu.

błazen jest człowiekiem, człowiek bywa błaznem,

prawda bywa kłamstwem, muzyka hałasem.

wiem, to nie było łatwe -

odnaleźć coś, gdzieś, ktoś!!!

znowu krzyczał,

 kłamał, 

został opuszczony jak coś, 

gdzieś,

 jak ktoś...

co czułeś? gdy wbijałeś nóż w żywe ciało?

po raz pierwszy, drugi, ósmy.

co czułeś gdy twoje buty wymierzały - pseudo - sprawiedliwość?

co czułeś łamiąc kij na plecach, kolejnej ofiary?

co czułeś naciskając spust?

co wiedziałeś, co chciałeś wiedzieć?

tak!!!-człowiek zdolny jest do wszystkiego.

on na górze,

jak ja - frajer,

na ludziach się zawiódł.

oboje:

on - bóg,

ja - jego podobieństwo,

tacy sami - klon zajebiście udany

przebija głową ścianę paskudne i sponiewierane JA.

ziemia utracona, nieodnaleziona tylko i wyłącznie z mojej winy.

i tylko czasem gdzieś tam w środku oczy me widza twarz człowieka.

i tylko czasem choć przez moment czuję się dumnym...warto

szukam ciszy,
a w głowie chaos
to ten dziwny spokój,
który budzi mnie...
...
w nocy płaczę.

dogoniłem czas - złamałem ku kark,

zobaczyłem bogów -spaliłem ich na stosie,

powiesiłem swój cień - na pasku u klamki,

podciąłem żyły tym – których kochałem.

i moje życie nabrało pustki - którą też zniszczyłem.

kiedyś wyjdę z domu,

jak najdalej od tych, których kocham.

i porzucę wszystko

i udowodnię,

że przetrwam i że jestem silny.

i stracę wszystko tak,

by pozostała tylko ona -

samotność, najdroższa z przyjaciółek,

ta, która nigdy nie zwiodła, nigdy.



Jarek

jutro nastąpi koniec, jedyny aktor opuści wierne tłumy, i zamknie drzwi. zamilknie w swojej "niemowie" wulgarnych idei, zakońc...